środa, 6 stycznia 2010

Pierwszy posiłek...

...był długo wyczekiwany. Trzy świerszcze (duży, średni i mały - chciałam sprawić jaki rozmiar preferuje) włożyłam do boxu w dniu przybycia Merkavy. Nie była nimi zainteresowana w stopniu żadnym, nawet jak przechodziły bardzo blisko. Średni padł na drugi dzień - rybki dostały smakołyk. Późnym wieczorem, kiedy zaczynałam się już nieco martwić, złapała największego świerszcza i z zapałem pałaszowała go od głowy, kiedy ten wierzgał nogami na wszystkie strony. Piękna scena! Rano znalazłam pozostałości odwłoka i fragment nogi na dnie.

Oczywiście musiałam zrobić kilka zdjęć, dodam, że robie je przy delikatnym sztucznym świetle, bez lampy błyskowej, kompaktem stąd dosyć duże ziarno, za co przepraszam.



1 komentarze:

Wiewióra pisze...

Niesamowite zwierzę... generalnie boje się pajęczaków ale mój brat hoduje ptaszniki więc takie terrariowe mi niestraszne. Mam pytanko, jakiej wielkości jest Twój pupil??? pozdrawiam upalnie.